Asia Malec

Nazywam się Joanna Malec i przygodę z TJCII zaczęłam w 2011 roku podczas konsultacji w Dolnym Kubinie na Słowacji. Nie pojechałam tam świadomie i dobrowolnie. Właściwie, to jak często bywa w prowadzeniu przez Pana Boga Jego drogami, pojawiłam się tam „przez przypadek”, po drodze w inne miejsce. Jeśli ktoś powiedziałby mi wtedy, że za kilka lat będę tę wizję nosiła tak mocno w sercu jak dzisiaj nie uwierzyłabym.

Pragnienie jedności

Zacznijmy od początku, choć może bez zbędnych szczegółów. Wychowałam się w rodzinie katolickiej, poznałam Pana będąc katoliczką, byłam przez lata zaangażowana w różne grupy katolickie i nadal w kościele rzymsko-katolickim odnajduję swoje miejsce. Jednak spodobało się Bogu, by włożyć w moje serce pragnienie jedności. Po studiach, kiedy pytałam Go o „słowo-klucz” mojego życia usłyszałam wyraźnie JEDNOŚĆ. Byłam wtedy we wspólnocie studenckiej. Znajomi byli zaangażowani w ekumenizm i z pasją opowiadali mi o Żydach Mesjańskich – przyjmowałam to ze średnim zainteresowaniem.  Jedność raczej widziałam we wspólnocie ludzi wierzących, żyjących Słowem Bożym, wspierających się wzajemnie, w procesie uzdrowienia relacji z Bogiem, ludźmi i sobą samym.

Wtedy Pan Bóg powołał mnie do Austrii do domu o. Petera Hockena, gdzie mówiło się o jedności w innym wymiarze – o jedności Ciała Chrystusa. Nie wiem jak to określić – ale to czego tam słuchałam i doświadczałam było jak gdyby odkopywaniem rzeczy ukrytych w moim sercu. Mogłam na wszystko powiedzieć TAK! Tak! – Boże pragnienie to stworzenie z nami relacji miłości i Jedności. Tak! – Jezus przyszedł, umarł i zmartwychwstał, by odnowić w nas jedność utraconą przez grzech i nieposłuszeństwo Bogu. Jezus powołał Kościół by był znakiem i narzędziem głoszenia Jego planu zbawienia, czyli pojednania wszystkiego ze sobą w Nim jako głowie. Tak! – On powróci znów by ustanowić Królestwo miłości – zjednoczone w Nim i by wypełnić wszystkie biblijne proroctwa.

Ale jesteśmy tu i teraz – w rzeczywistości podzielonego Ciała Chrystusa. To nie jest Jego plan. On modlił się przed swoją śmiercią do Ojca: „aby wszyscy stanowili jedno jak Ty Ojcze we mnie, a ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby byli jedno, by świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17).

Dziś świat może patrzeć na nasze chrześcijańskie kłótnie, na naszą ignorancję, na naszą wrogość, na nasze dyskusje teologiczne na temat różnic dogmatycznych. Nie jesteśmy jedno. Rozmieniliśmy Ciało Chrystusa na drobne, bardzo drobne… To zaczęło mnie boleć…

Izrael

Ale to nie koniec Bożej przemiany mnie w Austrii. Bóg mówił do mnie jeszcze o jednym – o swoim umiłowanym Ludzie, o Izraelu. Dziś nie wiem jak mogłam czytać Pismo Święte i nie widzieć na każdej jego stronie Izraela, w każdym rozdziale Ewangelii Jezusa jako Żydowskiego Mesjasza. Niby wiedziałam o tym. Gdyby mnie ktoś zapytał, nawet bym o tym mogła mówić, ale to nie było częścią mojego życia duchowego. A przecież Izrael nie tylko był, ale wciąż jest kluczowym elementem Bożego planu! Nie wiem jak się to zaczęło zmieniać – powoli i niedostrzeżenie. Na pewno istotnym etapem było spotkanie twarzą w twarz z Żydami Mesjańskimi, modlitwa z nimi, ich świadectwo. Nie można zaprzeczyć – Bóg robi coś na naszych oczach – odnawia w swoim Wybranym Narodzie uczniów Jezusa. To już nie są jednostki – ale jest to Ruch! Młody, w procesie tworzenia i szukania swojej tożsamości – ale jest znakiem działania Boga wśród swojego Ludu. Słuchając ich widziałam jak bardzo my jako chrześcijanie uważamy się za „specjalistów od Jezusa” a jak mało wiemy, jak mało Go rozumiemy, jak wiele straciliśmy odrzucając ok. IV wieku n.e. żydowską część kościoła i ujednolicając wszystko, co się dało. Jak wiele straciliśmy!

Bóg pokazywał mi, jak wiele pychy wymagało powiedzenie do Żydów, że Bóg ich odrzucił, a teraz my – poganie (i Żydzi, którzy wyprą się swej żydowskości) jesteśmy narodem wybranym, kościołem i lepiej wiemy jak się to robi. Bóg pozwolił mi lepiej zrozumieć wezwanie Pawła z rozdziału 11 Listu do Rzymian, by poganie włączeni do kościoła nie wynosili się ponad tych, którzy z Jego Ludu nie rozpoznali Mesjasza, czy słowa Apostoła Narodów: „jeżeli ty zostałeś odcięty od naturalnej dla ciebie dziczki oliwnej i przeciw naturze wszczepiony zostałeś w oliwkę szlachetną, o ileż łatwiej mogą być wszczepieni w swoją własną oliwkę ci, którzy do niej należą z natury” (Rz 11:24).

Tak mało w nas wdzięczności a tak wiele pychy.

Potem były jeszcze wizyty w Izraelu – w ziemi, która jest wybrana, która jest wciąż miejscem objawiania się Boga. Tam, będąc wśród Jego ludu nie da się zaprzeczyć, że bez nich czegoś nam w tym naszym „pogańskim” chrześcijaństwie brakuje, chociażby w naszej eschatologii!

TJCII – droga budowania jedności

Bóg przez ostatnie lata – przez ludzi, nauczania, wydarzenia nauczył mnie wiele o jedności, o swoim planie zbawienia i o kościele. Boży Kościół, jak go dziś rozumiem, to kościół z Żydów i kościół z pogan pojednanych w Mesjaszu Jeszui. Jezus w swoim ciele z dwóch rodzajów ludzkości stworzył jednego nowego człowieka (Ef 2: 15). Jednak zrozumienie tej tajemnicy a przede wszystkim współpraca z Bogiem w dziele budowania tej jedności dokonuje się na długiej drodze przemiany serc.

TJCII jest miejscem, gdzie mogę wzrastać w głębszym rozumieniu tej tajemnicy Boga, mogę modlić się z innymi o wypełnienie się Jego dzieła, mogę wspierać naszych przyjaciół Żydów Mesjańskich w ich procesie poszukiwania tożsamości, mogę też widzieć Boże dzieło jednania – uczestnicząc w spotkaniach z ludźmi z innych denominacji i innych krajów, a noszących podobne pragnienia w sercu. TJCII jako wizja głęboko zanurzona w modlitwie i oparta na pokucie stała się dla mnie miejscem realizacji wezwania do jedności, które Bóg zasiał w moim sercu.